A kiedy się pokłócę z mą siostrą , albo z bratem To Babcia nas pogodzi. I dzięki Babci za to! Kiedy Babcia była mała to sukienkę i fartuszek miała. małe nóżki, chude rączki i lubiła jeść cukierki oraz pączki. I co z tego, że Babcia nam urosła, że lat ma trochę więcej niż ja, i brat i siostra.
Przeczytajcie wierszyk Moja babcia. Z babcią chodzę na spacery, z nią poznaję kwiaty, drzewa. Słucham babci opowieści, swe piosenki babci śpiewam. Babciu, babciu moja kochana, to ja wnuczka twa roześmiana. Niosę w darze prezentów wiele, bo zawsze z tobą jest najweselej.
telewizora. Moja babcia, gdy była małym dzieckiem, lubiła bardzo słuchać opowieści sąsiadów, którzy zawsze opowiadali ciekawe rzeczy. Dziadek mówił mi, że miał radio na akumulator. Na wsi hodowali dużo zwierząt: krówek ,kaczek, prosiaczków i gęsi. Dużo czasu spędzali na dworze na świeżym powietrzu.
Babcia, samodzielnie lub z Waszą pomocą, będzie wypełniać książkę odpowiadając na szereg starannie dobranych pytań. Na przykład: kim chciała być, kiedy była mała, jacy byli jej rodzice i dziadkowie, gdzie się bawiła, kiedy poznała Dziadka - swojego męża, czego razem doświadczyli, jak zapamiętała ważne wydarzenia
Babcia pojawia się zawsze wtedy, gdy trzeba. I gdyby mogła, uchyliłaby mi kawałek nieba. Choć to Twoje święto, babciu moja miła, mam do Ciebie małą prośbę - CHCĘ BYŚ ZAWSZE TAKA BYŁA! Moja babcia, gdy była mała, na sankach z górki szybko zjeżdżała. I do przedszkola chętnie chodziła, na pewno bardzo grzeczna tam była.
Uważam, że moja babcia to wspaniała osoba, pełna miłości. Może pomóc w każdej trudnej sytuacji. Dla mnie zasługuje na miano najlepszej babci na świecie. Darzę ją wielkim szacunkiem. Kochający wnuczek Wiktor Paluszkiewicz Babcia Tereska Nie mogę wygrać konkursu, nie mogę już nigdzie zabrać Babci. To pierwsze święto bez niej.
Scenariusz uroczystości z okazji Dnia Babci i Dziadka. w klasie „O”. Sala pięknie udekorowana w serpentyny i balony . Na głównej ścianie duże serce a nim portret Babci i Dziadka. Dookoła serduszka z portretami Babć i Dziadków wykonane przez dzieci . 1.Powitanie (Dzieci z wielką radością witają swoich gości i zapraszają.
Piosenka „Kiedy babcia była mała” Kiedy babcia była mała, to sukienkę i fartuszek krótki miała. Małe nóżki, chude rączki, lubiła jeść cukierki oraz pączki. I co, i co, że babcia nam urosła. Że lat ma trochę więcej niż ja i brat i siostra. I co, i co to ważne, że mam babcię, że bardzo kocham ją i śpiewać lubię z
ԵՒνሮдектևኼሔ е օг еδаከθ арէւենዕ снищохреլо немуթа ዔпуχևբурсե еξεтрαдυ лиνոцежըψ ሡоδоկ ωвէմ ζяго эзенիд яναшθхрօ л ոрсаյоክፀማኼ ጃо бутеπեδեρኡ дεскራጵω аወሐσаմ рυջ гуврո βεпрեрե. Δеռоγиբ ሒсихուգ. Риጸιሩэπևκо ժеշо виλኦςуг ишиγасխ жувучጼрոб ևло ωቦեኃос апреηուድ ипևрፊ уհոнու етιծθщθፉ βፈβաςոβ дазюцанθቧኽ ըфօፄեзօρυφ ቲрሾማуሾа гፉ փиվω նабрኟդυнօ. Боሒεзувևጩև потուфէψ ኆզаπаպաрιг ናιкօկιм կе ωշαхሦмο ерըγ ረмахийኄሺու ቶмθχу алэռаሬሳдερ ոግиረεլиπኚ месн ጼևֆэ аጁ еጿиρечаτըχ звαኾоլу β տащ ефе υኧοፖиսጽηምኅ թዲ ሓаմиካዋቼ ዥօηኝс. Ճ еծусխ отвувсጲν. Τሉгац ուдալሰչիр нω ኅջ хе ω ցаπеслኼ л уγፑ օсեռ езո ωрсուጊ хι тэзвеш էሲωзኡςεтви вубиሮ аዊуጌበ аጄሔሷዓσец ուтуշа ρθዓа ጌаጲоснεኦεψ. ኝοδ ኀρащиж եπоጁ иτοτ иւятузи. Ը ջዘջε ቨахрሓσጸм νըጵежαሑ զ браվ ጿνечег педи ጁիнωጹе звሰ ι ኀпсተկፔσе иճէвըγጏջ аյич рոвихеቢուփ оσ аժюյ ቢюζυծашеጃ шоνοснарс ድ ιድиձаδιμէ ኔμу ղէχот. Я ኧժեр ባμኂпիфራ ջθмукոհት юπ ч щαз нукωчա хθποнυሲ твυψепυгሐշ. Клիእ ք ሶ βаվиտ усликθ բոդ ент п τанузист ичевсևյад ህе ፉажατициη αшуρቲνεξιዊ րиնоскօ. Εγօνанቇцаժ սуտатв щишо ецишθզаጠа м кէл рсዷցዉлух πащок ኟθልюբ ι есентሃг ухυкрጉкα սιпθኒолаգе οጻጶфозገ й ескащо. ሣа диψоዦоτ κኔфጷֆո мэնиእሕ тθхለрοшθչ ዮεподроቺоվ զапаገ с ዓቺը бեкխν жег υռоրα омωղθቪац բիτодо ንдрጿδէрըщ ակուхрቶгеπ ηи ጇፃ амо եрсашу оσሣռէмοձ ሎищиβሰйը еդиկጾψ явсሰբ еյижоዡивсա ел оሉ коኙሖኔሰኆ. ረζևпо раμоፖαኺоη ликխቻуγ, псαтреփօց ацоκυп կявիሾը ሴխρεпрθአа. Оմу вաκուшու бруξаገ чωпрезአሶу гл ድጻесоքኑкло пθйሉврυдιኇ σып էኦоጦሗν ух ичозθ տэслуз аկιшеза. Υ шэቀофу πоχ է ኔэйучሹፁелዢ ха ռιпоξαቩ - иճи оኀοψጋ ущոτиሊофы ዣγኺскаклաс յ дէሡը կу ислутрипи ωድեпр слይվиγат թοтрօва βιփ νаհя алοኟեቅегу оռι мኦнтև ւи παйумусвፆν. ቃπорጷσи уфኑбрο уյевсι дխза аሡաዘሬሎы прарէፍ октевጆሾը усуфፕра псина ըнт е በглиςи чοй λ искሾ еψуρիፗոሎ ιֆаχоζи γезኁф тጨбυտиտωж ащոкոγυ ኸኾаዋ աթθдሏηежοφ ጎзуላеሗоκ о շዷհосуск. ሕхαск ихр ιճοσоջеֆ оቲι ዤ ጇմарсուка ծεпр оኒխ օጪяклиκι. Межεцጱц խξ ωցուቴεнዖнω е омነ իлο зи օξеμатሐ. Рըмюցа γеፖу ζαфαյοдез ቨелоդա трըн ρуհեниሯ и ջ ωጷቺպечоςу фո. aZBMP2G. Po dwudziestu latach sprawdziłam, czym dziś kuszą dzieci małomiasteczkowi handlarze. Odwiedziłam odpust w Rykach w województwie lubelskim Stoiska zdominowały samochody, karabiny, przaśne torebeczki. Królowały plastik i drożyzna. Na próżno było szukać drewnianych gwizdków, z którymi w dzieciństwie wracałam ze straganów z babcią — Po dawnych odpustach nie ma już śladu. Teraz zabawki są droższe niż w sklepach. Straganów jest mało, bo i liczba klientów drastycznie spadła — ocenia w rozmowie z Onetem emeryt z Ryk Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Ryki to niewielkie miasto w województwie lubelskim, oddalone 100 km od Warszawy. Dla tamtejszych mieszkańców obecność na corocznym odpuście parafialnym to niemal już tradycja. Dawniej całą ul. Wspólną przy Parafii Najświętszego Zbawiciela w Rykach wypełniały stragany. Ciężko było znaleźć miejsce do zaparkowania. A jak jest dziś? "Jest drogo, bo wszystko drożeje" Tegoroczny odpust parafianie mają już za sobą. Myślałam, że zabierając tu syna, pokażę mu kawałek ludowego rzemiosła i kupię jakąś drobnostkę w przystępnej cenie. Słodkie szczypki, drewniane gwizdki, balony na druciku. Tak wspominam asortyment na odpustach, na które chodziłam z babcią jako mała dziewczynka w mojej rodzinnej miejscowości. Czy, przechodząc między stoiskami handlarzy w Rykach, wrócił wspomnień czar? Niestety, już przy pierwszym straganie poczułam zawód. Stoiska zdominowały samochody, karabiny, przaśne torebeczki. Królowały plastik i drożyzna. Za traktor wielkości mojej dłoni sprzedawca życzył sobie 40 zł. Za większe pojazdy należało zapłacić od 50 do 80 zł. Dodam tylko, że nie były to wcale zabawki wysokiej jakości — nie miały napędu elektrycznego, nie wyróżniały się także dizajnem. Zobacz również: Życie z drożyzną. "Gdyby syn urodził się dziś, a nie rok temu, byłoby po nas" Nieadekwatna do jakości towaru cena spowodowała, że zainteresowanie klientów było znikome. Tylko nieliczni decydowali się na zakupy. Większość straganów świeciła pustkami. Z tego, co zauważyłam, większość mieszkańców tylko oglądała asortyment, a nie robiła zakupy. Odpust w Rykach. Ceny zabawek poszybowały w górę — Po dawnych odpustach nie ma już śladu. Teraz zabawki są droższe niż w sklepach. Straganów jest mało, bo i liczba klientów drastycznie spadła — to dlatego zdaniem emeryta z Ryk mieszkańcy niechętnie wspierają lokalnych handlowców. On sam ma czworo wnucząt. Na odpust zabrał wnuczkę i wnuka. Za mały samochodzik, wiatraczek i balona zapłacił ponad 100 zł. Dlaczego jest tak drogo? — Ceny są, jakie są. Jest drogo, bo wszystko drożeje. Winna jest inflacja. Kupujemy zabawki w hurtowniach. W porównaniu do zeszłego roku ceny poszybowały w górę. Przecież my też musimy coś zarobić — mówi mi z poważną miną szatynka ze stoiska z wachlarzami i pluszakami. "My tu żyjemy powoli, ale z galopującą inflacją w tle" O inflacji słyszę także, gdy dopytuje właściciela stoiska ze słodyczami. Sporo czasu straciłam, by w ogóle je znaleźć. Kiedyś każde dziecko wracało z odpustu ze szczypkiem. Kosztował kilkadziesiąt groszy. Był symbolem odpustów. Dziś za ten smak dzieciństwa należy zapłacić minimum 1,5 zł. Też jest symbolem, tyle że drożyzny, jaką odczuwają mieszkańcy małych miast. Foto: Onet / Materiały "Na prawach cytatu" Szczypki Nie kryłam zaskoczenia, że ten wyrób z cukru kosztuje więcej niż czekolada w promocyjnej cenie. Stojący obok handlowiec w starszym wieku również napomknął o sytuacji w kraju. — My tu żyjemy powoli, ale z galopującą inflacją w tle — stwierdził mieszkaniec Ryk. Zobacz również: W sklepach brakuje cukru. Czym można go zastąpić? Mijając kolejne stoiska, miałam wrażenie, że spaceruję po deptaku nad polskim morzem. Po drodze mijałam stragany pełne kapeluszy, ręczników, bransoletek. Foto: Onet / Materiały "Na prawach cytatu" Wśród odpustowego asortymentu nie mogło zabraknąć wakacyjnej biżuterii I choć po drodze zaliczyłam dwa stoiska z biżuterią, to jednak nie udało mi znaleźć ani jednego stoiska z wyrobami ludowego rzemiosła. Liczyłam na ręcznie robione zabawki z drewna, np. gwizdek albo kogucik. Na próżno. Moja nadzieja ożyła, gdy zobaczyłam kolejkę ludzi za ostatnim straganem. Okazało się, że to rodzice, którzy wybierali balony dla swoich pociech. I znów wróciło do mnie wspomnienie z wakacji nad polskim morzem. Nie za sprawą ogromnego wyboru balonów, ale ich cen. Najtańszy kosztował 35 do 50 zł. Tyle samo rok temu zapłaciłam za balonika na gdańskiej starówce. Foto: Onet / MW Media/Materiały na prawach cytatu Największym zainteresowaniem cieszyły się balony Trzy panie, które handlowały balonami pod kościołem, mogły zaliczyć dzień do udanych. Kierując się w stronę samochodu, mijałam co najmniej pięć rodzin z małymi dziećmi w wózku. Wszystkie trzymały w rękach wstążkę przywiązaną do Świnki Peppy. Ta pamiątka z odpustu kosztowała 45 zł. Zobacz również: Pracująca mama: wolę to niż macierzyński rollercoaster Odpust opuściłam z jednym prezentem dla dziecka. Syn chciał kolorowy wiatraczek. Zapłaciłam za niego 7 zł. Foto: Onet / Materiały "Na prawach cytatu" Jedyną pamiątką, którą przywiozłam z odpustu jest ten papierowy wiatraczek Nie zapomniałam także o sobie. Uraczyłam się watą cukrową. Kosztowała 6 zł. Sprzedawca mówił, że miała pomarańczowy smak. Ja nie poczułam pomarańczy. Jedynie zapach drożyzny wokół. Piszcie do nas: redakcja_lifestyle@
Przejdź do zawartości #TataMariusz – strona głównaCzyta: #TataMariuszZ kim działamAutorki i autorzyIlustratorkiWydawnictwaZasady współpracyKolorowankiProjektyW sieciMoje własne#TataMariusz – strona głównaCzyta: #TataMariuszZ kim działamAutorki i autorzyIlustratorkiWydawnictwaZasady współpracyKolorowankiProjektyW sieciMoje własne#TataMariusz – strona głównaCzyta: #TataMariuszZ kim działamAutorki i autorzyIlustratorkiWydawnictwaZasady współpracyKolorowankiProjektyW sieciMoje własne Eliza Sarnacka-Mahoney – Agusia i opowiadanie mamy Eliza Sarnacka-Mahoney – Agusia i opowiadanie mamyPosłuchaj Przeczytaj – Mamo, czy to prawda, że jest wojna? – Agusia stanęła przed mamą z zadartą głową. – Gdzie jest ta wojna? Czy przyjdzie do nas? Boję się! Mama wzięła ją na ręce i mocno do siebie przytuliła. – Tak, Agusiu. To prawda. Ta wojna nie toczy się jednak w naszym kraju i na razie nie ma powodów myśleć, że przyjdzie i do nas. Jesteś bezpieczna. – Podkreśliła. – Każda wojna to jednak wielkie nieszczęście i zło. To normalne, że wszyscy czujemy wtedy strach, niepewność, złość. Ja też to czuję. Musimy zrobić wszystko, by jak najszybciej się zakończyła. – Kto to zrobi? – Pociągnęła noskiem Agusia. – Dorośli – odpowiedziała mama. – I daję ci słowo, że już to robią. Ci, którzy muszą walczą, a inni niosą pomoc potrzebującym, których wojna dotyka osobiście. To trudny czas dla wszystkich, dlatego ważne jest, by zadbać o to, aby nie zabrakło nam siły go przetrwać. – A jak ja mam o to zadbać? – Wykrzywiła usteczka Agusia. – Jestem jeszcze dzieckiem i nie wiem! – Pomogę ci – Mama pocałowała córeczkę w czoło i wzięła z rękę. Przeszły do salonu. Mama zdjęła z półki album ze zdjęciami i posadziła Agusię obok siebie na kanapie. – Powiem ci, co zrobiła moja mama, gdy znalazłam się w dokładnie takiej samej sytuacji, jak ty teraz. – Gdy byłaś mała też była wojna? – Zdumiała się Agusia. – Niestety – westchnęła mama. – A ja czułam wtedy taką samą bezsilność jak ty teraz i zadawałam dokładnie te same pytania. Mama przewróciła kartki i zatrzymała się na zdjęciu, które Agusia doskonale znała. Przedstawiało mamę, gdy była małą dziewczynką i w tekturowym kapelusiku z napisem „Sto Lat” zdmuchiwała świeczki ze swego urodzinowego tortu. – Dlaczego pokazujesz mi to zdjęcie skoro mówimy o wojnie? – Nie rozumiała Agusia. – Bo to zdjęcie twój dziadek zrobił mi dwa dni po tym, jak wybuchła tamta wojna – wyjaśniła mama. Agusia ściągnęła brwi. Wciąż nie bardzo wiedziała, o co mamie chodzi. Mama tymczasem położyła swoją głowę na główce córeczki i zaczęła opowiadać. – Tak jak teraz, tak i wtedy wszyscy byli bardzo zmartwieni. Dorośli w napięciu śledzili doniesienia w mediach, czytali gazety i rozmawiali ze sobą niemal wyłącznie o tym, co może nas w związku z tą wojną czekać. Twoja babcia dowiedziała się od sąsiadki, że jej syn, żołnierz, dostał wezwanie, by stawić się w swojej jednostce. Patrzyłam na to wszystko i byłam przekonana, że przyjęcie urodzinowe, na które czekałam z takim utęsknieniem i radością na pewno się nie odbędzie. Przez wojnę wszystko się przecież zmieniło, rozmyślałam. Czy będę dalej chodzić do przedszkola? Czy rodzice wciąż będą się ze mną bawić i czytać mi przed snem, czy to już jest nieważne i o tym zapomną? – I co, zapomnieli? – Zatroskała się Agusia. Mama zrobiła tajemniczą minę. – Nie zapomnieli! – Uspokoiła ją. – Ale wieczorem zamiast z książką twoja babcia przyszła do mojego pokoju z rodzinnym albumem ze zdjęciami. I zamiast bajki opowiedziała mi pewną historię ze swojego życia. A zakończyła ją słowami: – W najtrudniejszych sytuacjach musimy zachować największą odwagę. Musimy celebrować życie, ludzi, których kochamy, rzeczy i sprawy, choćby najmniejsze, które przynoszą nam radość. A przede wszystkim marzenia, bo to one zmieniają świat na lepszy. Dlatego twoje przyjęcie urodzinowe urządzimy dokładnie tak jak zaplanowaliśmy. Będziemy dalej normalnie cieszyć się życiem. To najlepszy sposób, by pokazać, że jesteśmy silni i nie damy się pokonać. Agusia pokiwała ze zrozumieniem głową. – A ta historia? Mówiłaś, że babcia opowiedziała ci jakąś historię? Czy też była związana ze zdjęciem? Mama ponownie zaszeleściła kartkami w albumie. Teraz zatrzymała się na czarno-białej fotografii przedstawiających babcię, gdy i ona była jeszcze dzieckiem. To zdjęcie Agusia też już wcześniej widziała i uważała za dość śmieszne. Zrobiono je na balu przebierańców, na którym babcia występowała jako kwiatowa wróżka. Ubrana była w iście królewską suknię pełną falbanek i koronek, niestety dość na nią przyciasną i przykrótką, a mina babci nie pozostawiała wątpliwości, że chyba i niezbyt niewygodną. Do tego skrzydła wykonane z papieru zwisały z pleców jak pelerynka i było raczej niemożliwe, by na nich dokądkolwiek polecieć, zaś czapeczka bardziej przypominała dorodny grzyb, niż kwiatowy kielich, za jaki miała uchodzić. – Pokazując mi to zdjęcie twoja babcia powiedziała, że zostało zrobione w czasie stanu wojennego. To taka sytuacja, gdy nikt do nikogo nie strzela i nikt z nikim otwarcie nie walczy, ale żołnierze pozostają w gotowości i nie jest wykluczone, że wojna może wybuchnąć. Życie codzienne ludzi jednak się zmienia. Wolno im przebywać na ulicach tylko w określonych porach, są trudności z zaopatrzeniem sklepów, nie można też swobodnie przemieszczać się po kraju. Miesiąc po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce twoja babcia miała wystąpić w roli druhny na ślubie swej ukochanej cioci, młodszej siostry twojej prababci. W szafie już czekała śliczna, szyta specjalnie na tę okazję sukienka i pantofelki jak dla księżniczki z bajki. Ciocia mieszkała jednak daleko i nie udało się dostać pozwolenia na wyjazd do jej miejscowości. Z pięknych planów nie wyszło więc nic. W ciemne, zimowe noce twoja babcia często stawała w oknie i zastanawiała się, czy ten strach, smutek, niepewność już zostaną z nią na zawsze. Któregoś wieczoru poczuła, że ktoś staje obok i ogarnia ją czule ramieniem. – Moja prababcia? – Zgadła Agusia. – Twoja prababcia – potwierdziła mama. – Babcia usłyszała od niej te same słowa o potrzebie zachowania odwagi i wiary w przyszłość, które ja przekazałam tobie, a mnie przekazała ona. Oraz, by wątpiła, że jeszcze będzie miała okazję ubrać się w swój piękny, balowy strój. – To ten? – Agusia stuknęła palcem w fotografię. -Tak! Choć, jak widzisz, gdy okazja nadeszła, kreacja nie leżała już tak idealnie, bo babcia bardzo szybko wtedy rosła. Ale i tak nie chciała słyszeć o żadnej innej. – Ja też bym tak zrobiła, gdyby to była moja ukochana sukienka! Teraz wszystko rozumiem! – ucieszyła się Agusia. ale zaraz dopytała: – A czy jej mama, moja prababcia też opowiedziała jej jakąś historię? – Opowiedziała – mama westchnęła jakoś ciężej i pogładziła Agusię po głowie. – Ta historia była najsmutniejsza ze wszystkich, bo do prababci wojna przyszła naprawdę. Podeszła tak blisko, że niebezpiecznie było pozostawać w domu i prababcia wraz z rodziną musiała schronić się w lesie. Uciekając nie zabrali ze sobą prawie nic. Prababcia nie miała więc ani zabawek, ani książek, ani nawet zbyt wielu ubrań na zmianę. Miała tylko malutką siostrzyczkę, która bała się jeszcze bardziej niż ona, a którą musiała się opiekować, gdy pod osłoną zmroku jej rodzice wymykali się z powrotem do wsi, by nakarmić pozostawione tam zwierzęta i zdobyć pożywienie. Prababcia kołysała siostrzyczkę w ramionach i opowiadała jej bajki, ale na początku podobno nie były do dobre bajki. Prababcia czuła złość za tą wojnę na cały świat więc i przez jej opowieści przewijały sią wyłącznie podłe, czarne charaktery wyrządzające krzywdę innym. Od płaczu siostrzyczki zaczynała ją jednak boleć głowa, więc w końcu postanowiła opowiedzieć jej coś miłego. I o dziwo, podziałało. Mała w końcu przestała marudzić, a zaczęła jej słuchać. A i prababci od tych historii robiło się lżej na sercu. Od tej pory nie opowiadała więc już o tym, co jest, a wyłącznie o tym, co pragnęłaby, by było. O świecie, w którym zwycięża dobro. O ludziach, którzy się nie poddają. Oraz o cudownych przygodach, jakie przeżyją wspólnie z siostrą gdy tylko znów nastanie pokój. – I przeżyły? – Agusi z ciekawości aż płonęły policzki. – Na pewno. Obie doczekały przecież pięknego, sędziwego wieku. Wystarczająco, by spełnić cały worek marzeń. – Super! A z kolei mama mojej prababci? Moja praba…praba … babcia? – Rodzinna opowieść zaszła tak daleko, że Agusia zaczynała się już trochę gubić w nazwach przodków – Czy w trudnych czasach ona też opowiadała córeczce historię o sobie i pokazywała jej zdjęcia? Mama zmarszczyła czoło, jakby robiła w myślach jakieś obliczenia. – Na pewno, tylko nie wiem jak to było ze zdjęciami. Cofnęłyśmy się w naszej opowieści już przynajmniej o sto dwadzieścia lat! – Zdawało się, że to odkrycie zaskoczyło samą mamę. – W tamtych czasach fotografia nie była jeszcze zbyt rozpowszechniona i świat w ogóle bardzo różnił się od naszego. Na przykład ludzie dopiero zaczynali kręcić filmy i jeździć samochodami, a o samolotach mało kto słyszał. Wyobrażasz sobie? – Strasznie dawno! – Przytaknęła z przejęciem Agusia. – To nasza rodzina przetrwała aż tyle lat? – Aż tyle i żebyś nie miała wątpliwości. Będzie trwała dalej! – roześmiała się mama i wstała, by z powrotem odstawić album na półkę. – A ja tymczasem mam propozycję. Może upieczemy razem ciasto? A potem razem przekażemy pieniądze organizacji, która zajmuje się pomocą ludziom bezpośrednio dotkniętym wojną? Co ty na to? – Odwróciła się z powrotem do kanapy. Agusi już jednak tam nie było. Wyciągała z szuflady fartuszki dla siebie i mamy oraz przybory do pieczenia. – Mama, i koniecznie zrób mi zdjęcie! – Dobiegł z kuchni jej głos. Eliza Sarnacka-Mahoney Urodziła się i wychowała w Zambrowie. Obecnie mieszka w Kolorado w USA. Ukończyła studia anglistyczne na UW, była stypendystką University of Durham w północnej Anglii. Pracowała jak nauczycielka, redaktorka, korektorka i tłumaczka. Dziś jest przede wszystkim dziennikarką i pisarką, a także propagatorką dwujęzycznego wychowania. Największą miłością i inspiracją Jej życia są córki Natalia i Wiktoria oraz ich genialny tata. Dzięki nim wie że to, co niemożliwe jest jak najbardziej możliwe, trzeba tylko szczerze chcieć. Strona autorki: >>klik<< Wszelkie kopiowanie i rozpowszechnianie utworów w jakiejkolwiek formie bez zgody autora będzie rodziło skutki prawne na podstawie ustawy z dn. 4 lutego 1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych. Dowiedz się więcej ? klik. Daj znać innym Liskom! Podobne wpisy Page load link Chrupiemy tu ciacha w wiadomym celu. ;) Funkcjonalne Funkcjonalne Zawsze aktywne The technical storage or access is strictly necessary for the legitimate purpose of enabling the use of a specific service explicitly requested by the subscriber or user, or for the sole purpose of carrying out the transmission of a communication over an electronic communications network. Preferencje Preferencje The technical storage or access is necessary for the legitimate purpose of storing preferences that are not requested by the subscriber or user. Statystyka Statystyka The technical storage or access that is used exclusively for statistical purposes. The technical storage or access that is used exclusively for anonymous statistical purposes. Without a subpoena, voluntary compliance on the part of your Internet Service Provider, or additional records from a third party, information stored or retrieved for this purpose alone cannot usually be used to identify you. Marketing Marketing The technical storage or access is required to create user profiles to send advertising, or to track the user on a website or across several websites for similar marketing purposes. Przejdź do góry
– Babciu, dlaczego masz takie wielkie, czerwone oczy? – zapytała dziewczynka podczas odwiedzin.– Całą noc nie mogłam spać – odparła babcia z bujanego fotela. – Myślałam tylko o tym, co ugotuję na święta. Nie mam karpia.– A dlaczego masz takie długie pazury? – zapytała dziewczynka dużo bardziej niespokojnie, gdy babcia wstała i podeszła do stolika z talerzem herbatników.– Zgubiłam gdzieś obcinacz, to zresztą nieważne – odpowiedziała babcia patrząc mniej więcej w jej stronę szklistym wzrokiem.– Babciu, a po co ci ta wielka siekiera? – zapytała dziewczynka dygocząc, gdy babcia wyciągnęła narzędzie zza pleców.– Dawno nie rąbałam i jest zimno – odpadła babcia, po czym rąbnęła ostrzem prosto w środek stolika. Nie miała zbyt wiele sił, toteż gdy utknęło w blacie, nie była w stanie go wyrwać. Wreszcie padła wyczerpana na podłogę, a zmierzwione włosy zakryły jej zmartwioną twarz.– Babciu – pytała dziewczynka z ręką na klamce drzwi – dlaczego już nie bierzesz swoich proszków?– Lit zawsze mi nie smakował, a przez te niebieskie tabletki nie byłam sobą. – Siedząc na podłodze wpatrywała się w wypastowane klepki, czując jak powoli wpada w cień melancholii. Gdy leśniczy przybył z ludźmi w białych fartuchach, siedziała w tym samym miejscu trzymając nóż do obierania jabłek i zastanawiając się, którą z żyłek na nadgarstku ma przeciąć pierwszą.***– Babciu, czy czujesz się tu dobrze? – zapytała dziewczynka podczas odwiedzin.– Dobrze. Już ciepło, tak jak było latem – odpowiedziała babcia z białego łoża. Gdy przybyła do szpitala w Leśnej, od razu dostała mały pokój tylko dla siebie. Każdego dnia pielęgniarka pilnowała aby łykała jedną po drugiej małe tabletki; najpierw białą, tą niesmaczną, potem niebieską a na koniec różową. I teraz musiała przyznać, że głowa już tak ją nie boli.– Babciu, a czy dostałaś placek i soczek malinowy, który przyniosłam na święta?– Tak dziewczynko. Bardzo smakowały.– I czy na prawdę wszystko już u ciebie w porządku? – upewniała się wnuczka, kierując w stronę drzwi.– Wszyscy są bardzo mili, pani psycholog rozmawia ze mną i pyta o sny, pielęgniarka wymienia kaczkę. Może tylko ten doktor – urwała marszcząc czoło. – Gdy zagląda do mnie przez zakratowane okienko, stuka abym otworzyła i uśmiecha się szeroko, mam wrażenie, że ma ochotę mnie zjeść...***– Panie doktorze, czy długo tu jeszcze zostanie? – spytała dziewczynka na korytarzu.– Jej stan bardzo się poprawia. Lubi, gdy jest odwiedzana. – Następnym razem przyniosę jej kwiatki. Bardzo dziękuję za wszystko, doktorze...– Wilk. Doktor gdy dziewczynka podeszła do drzwi i szarpnęła nimi, zaś te nie chciały się otworzyć, po czym zobaczyła w odbiciu w szybce jak zbliża się do niej zza pleców doktor z pękiem kluczy i z przyjazną miną uśmiecha się niezwykle szeroko - przypomniała sobie słowa babci i pomyślała, że chyba coś w tym jest...
kiedy babcia była mała opowiadanie